Przejdź do głównej zawartości

Jeden wiersz Jitki N. Srbovej (bo potrzebuję lasu)


Za oknem deszcz w mieście, które kiedyś tak uwielbiałam, a teraz tak nie lubię, w mieście, które nie pamięta już, czym jest las, choć paradoksalnie tak blisko mu do dzikiej natury. Do końca tygodnia jestem w Armenii, mało patrzę i dużo czytam, kompulsywnie planuję, jak najdalej stąd.

Na ten nastrój taki wiersz. Oczywiście nie obędzie się bez autoreklamy - więcej wierszy Jitki Srbovej można przeczytać tutaj.





Jitka N. Srbová
***

Nie mów mi,
że nie wiesz, czym jest las. Kłamiesz,

na darmo robisz z siebie betonowe miasto,
masz za uchem pęd, wąsy i rany,
mamy tu i ten pasaż o sokach drzew.

O, ty to potrafisz dać gazu! Kolumna aut
cię nie zatrzyma, masz to w aplikacji,
aplikuj nosem, wydychaj ustami,
te gesty, ta dokupiona bonusowa treść.

A jak ci to podskakuje na plecaku
ostrzegawczo żółtym, kiedy się włóczysz po nocy,
odstraszasz owady piżmem pinii.

Nic mi nie mów,
las ci patrzy z oczu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeden wiersz Luboša Svobody

Dawno mnie tu nie było, ale to nie znaczy, że nie tłumaczyłam wierszy. Jest wręcz przeciwnie. Poza tym przeprowadziłam się do Pragi, znalazłam pracę i mieszkanie oraz nabyłam ekspres do kawy. Postępu nie zatrzymasz, jak to mówią. Przeprowadziłam się do Pragi, żeby być bliżej języka, który kocham najbardziej. Wygląda na to, że jest to dobra zmiana. Przygotujcie się więc mentalnie na wiele tłumaczeń (się, z cudzych tekstów). A tymczasem jeden wiersz Luboša Svobody. Tekst ukazał się w 46 numerze kwartalnika:  „ Rita Baum" , który bardzo polecam.  Publikacji będzie więcej (no dobra, na razie jedna).  Jak widzicie, planów nie brakuje. A tymczasem wyglądamy, jakbyśmy machali. Luboš Svoboda *** nie rozpoznaję znajomych profili w czapkach tam, gdzie mijamy się najczęściej, śnieg jest bardziej rozbabrany a dłonie chłodne jak dane pomiędzy serwerowniami zagubione między domami, gdzie przyciśnięci do szyby przez kogoś tam z tył...

Trzy wiersze Alžběty Michalovej

Dziś niedziela, 10 grudnia. 16 dni przeciwko przemocy ze względu na płeć dobiega właśnie końca. Podobnie jak w zeszłym roku mój ulubiony Babiniec Literacki przygotował kampanię poetycką, podczas której na Facebooku i blogu BL publikowane były wiersze starające się taką przemoc dokumentować oraz protestować przeciwko niej.  Miałam w tej kampanii swój skromny udział - kilka dni temu w Babińcu ukazało się tłumaczenie wiersza czeskiej poetki Alžběty Michalovej z tomu Zřetelně nevyprávíš (2014). 

Jeden wiersz Adama Borziča (z okazji Światowego Dnia Poezji)

W taki dzień jak dzisiaj poezja rządzi internetem. Facebook ocieka metonimiami. Metafory tweetują się same. Zamiast życzeń, komentarzy oraz skarg na statystyki czytelnictwa w Europie Środkowej zostawiam Wam taki oto tekst.   Zgadnijcie, kto tłumaczył.  Utwór pojawił się wcześniej w „Wakacie", gdzie można przeczytać więcej  wierszy  tego świetnego czeskiego poety.                                                                                                                                                      ADAM BORZIČ KAPITALIZM PLAJTUJE, LECZ POEZJA NA ZI...