Przejdź do głównej zawartości

Trzy wiersze Alžběty Michalovej


Dziś niedziela, 10 grudnia. 16 dni przeciwko przemocy ze względu na płeć dobiega właśnie końca. Podobnie jak w zeszłym roku mój ulubiony Babiniec Literacki przygotował kampanię poetycką, podczas której na Facebooku i blogu BL publikowane były wiersze starające się taką przemoc dokumentować oraz protestować przeciwko niej. 

Miałam w tej kampanii swój skromny udział - kilka dni temu w Babińcu ukazało się tłumaczenie wiersza czeskiej poetki Alžběty Michalovej z tomu Zřetelně nevyprávíš (2014). 





Tom opisuje psychiczną (przede wszystkim, choć pojawiają się też wykręcone ręce) przemoc w rodzinie, próbę opisu bolesnych, traumatycznych domowych relacji, często oczami dziecka, które stara się poetycko racjonalizować codzienną rzeczywistość - źródło cierpień i głodu uczuć. 

Kilka wierszy z tego cyklu pojawiło się w piśmie Artpapier, dziś może być dobry dzień, by opublikować jeszcze coś. 

Dodam jeszcze, że jeden jedyny raz miałam okazję czytać te teksty na głos. 
Głos się łamał. 
Mam nadzieję, że mimo wszystko komuś uda się doczytać do końca.


WIESZAĆ

niosła miednicę
miednicę jak wielkie białe okrągłe oko ryby
pociągnięte błoną jeszcze nie powieszonej
wilgotnej bielizny

dłonie rozdrapane do krwi
gładkimi łuskami

majtek skarpetek i slipów



proszę cię

spróbuj wrócić
znaleźć dom z pomalowanym na biało płotem
spróbuj jeszcze raz go pokochać

wróć do domu
nie jest tu aż tak źle
wróć do domu mamo

dzieci stały na ulicy
marudziły było chłodno
przeziębiły się po nic

może myślały że
któraś kobieta usłyszy



wrzeszczałabym krzyczała
przecież mamy białe prześcieradła
obrusy bez jednej plamki
i czyste naczynia

nigdzie ani śladu

tylko w tych dzieciach
szczeliny świadomości pulsują
jakoś tak głośniej


Dziękuję za lekturę i do poczytania,
Z.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Jeden wiersz Luboša Svobody

Dawno mnie tu nie było, ale to nie znaczy, że nie tłumaczyłam wierszy. Jest wręcz przeciwnie. Poza tym przeprowadziłam się do Pragi, znalazłam pracę i mieszkanie oraz nabyłam ekspres do kawy. Postępu nie zatrzymasz, jak to mówią. Przeprowadziłam się do Pragi, żeby być bliżej języka, który kocham najbardziej. Wygląda na to, że jest to dobra zmiana. Przygotujcie się więc mentalnie na wiele tłumaczeń (się, z cudzych tekstów). A tymczasem jeden wiersz Luboša Svobody. Tekst ukazał się w 46 numerze kwartalnika:  „ Rita Baum" , który bardzo polecam.  Publikacji będzie więcej (no dobra, na razie jedna).  Jak widzicie, planów nie brakuje. A tymczasem wyglądamy, jakbyśmy machali. Luboš Svoboda *** nie rozpoznaję znajomych profili w czapkach tam, gdzie mijamy się najczęściej, śnieg jest bardziej rozbabrany a dłonie chłodne jak dane pomiędzy serwerowniami zagubione między domami, gdzie przyciśnięci do szyby przez kogoś tam z tył...

Jeden wiersz Adama Borziča (z okazji Światowego Dnia Poezji)

W taki dzień jak dzisiaj poezja rządzi internetem. Facebook ocieka metonimiami. Metafory tweetują się same. Zamiast życzeń, komentarzy oraz skarg na statystyki czytelnictwa w Europie Środkowej zostawiam Wam taki oto tekst.   Zgadnijcie, kto tłumaczył.  Utwór pojawił się wcześniej w „Wakacie", gdzie można przeczytać więcej  wierszy  tego świetnego czeskiego poety.                                                                                                                                                      ADAM BORZIČ KAPITALIZM PLAJTUJE, LECZ POEZJA NA ZI...